Po zaledwie kilku tygodniach epidemii do komorników już zgłaszają się dłużnicy alimentacyjni twierdząc, że nie są w stanie spłacać zobowiązań. Coraz więcej takich spraw trafia też do sądów. Na ostateczne rozstrzygnięcia na razie nie ma co liczyć – rozprawy wyznaczane są za kilka miesięcy. Sprawy o alimenty nie zostały uznane w tarczy antykryzysowej za pilne.

Do komorników wpływają pisma od dłużników alimentacyjnych, z informacją, że nie będą płacić lub wnoszą o wstrzymanie egzekucji, z powodu utraty pracy czy istotnego obniżenia zarobków. Z kolei do sądów wpływają sprawy o orzeczenie lub o podwyższenie alimentów.

Głównym problemem, na który wskazuje i RPO, i prawnicy jest to, że sprawy dotyczące alimentów nie zostały zakwalifikowane w tarczy antykryzysowej jako pilne, czyli te, które w czasie epidemii muszą być rozpatrywane przez sądy.

Sprawy dotyczące alimentów – obecnie głównie o ich orzeczenie i podwyższenie – cały czas wpływają. Problem tkwi w tym, że w noweli, która weszła w życie 1 kwietnia, dotyczącej zapobiegania i zwalczania COVID-19, sprawy dotyczące alimentów nie zostały potraktowane jako pilne. W katalogu tych spraw nie ma również wniosków o udzielenie zabezpieczenia. Dodatkowo na mocy tej ustawy nie przeprowadza się posiedzeń i rozpraw jawnych, więc rozprawy w zakresie alimentów nie odbywają się – sądy ograniczyły prace do końca maja, ale nowe rozprawy są obecnie wyznaczane nawet w sierpniu.
Ratunkiem dla zobowiązanego może być artykuł 14a ust. 9 specustawy o koronawirusie, z którego wynika, że prezes właściwego sądu może zarządzić rozpoznanie sprawy jako pilnej, jeśli jej nie rozpoznanie mogłoby spowodować niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia ludzi lub zwierząt, poważne szkody dla interesu społecznego albo ze względu na grożącą niepowetowaną szkodę materialną, a także gdy wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości. Trzeba jednak uzasadnić, że takie przesłanki zachodzą.

Sąd musi ocenić perspektywę obu stron. Jak podkreślają prawnicy, kryzys gospodarczy związany z koronawirusem dotknie prawdopodobnie każdego z rodziców, choć w różnym zakresie i zadaniem inicjującego postępowanie będzie wykazanie i, co ważne – udowodnienie, że jego możliwości finansowe i zarobkowe uległy pogorszeniu. Tym bardziej, że zdarzają się też przypadki gdy ktoś pod hasłem „COVID-19” próbuje uchylić od obowiązku alimentacyjnego.

W tym kontekście należy mieć na uwadze regulację prawną zawartą w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym (dalej: KRiO) w przedmiocie świadczeń alimentacyjnych, których wysokość uzależniona jest od dwóch niezależnych kryteriów: usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego oraz zarobkowych i majątkowych możliwości zobowiązanego. Niewątpliwie te dwie wyżej wymienione podstawy służące do ustalenia odpowiedniej kwoty pieniężnej – w dobie panującej pandemii – mogły ulec zmianie. To zaś powinno stanowić podstawę formułowanego do sądu roszczenia o obniżenie alimentów – wskazuje adwokat Agnieszka Juchno-Marcjan.

Osoba, która ma problemy z płaceniem alimentów może wskazywać na to, że w wyniku obowiązujących obostrzeń dzieci nie mają dodatkowych zajęć, nie ma też możliwości wychodzenia do kina, teatru, rekreacji ani wyjazdów.

Nie mniej istotną przesłanką mogącą stanowić fundament kierowanego do sądu pozwu o obniżenie alimentów, zdaje się by ta dotycząca możliwości zarobkowych i majątkowych zobowiązanego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że to utrata pracy czy znaczne obniżenie dotychczas otrzymywanego wynagrodzenia jest kluczowym powodem, dla którego nie jesteśmy w stanie partycypować w kosztach utrzymania dziecka na takim poziomie jak dotychczas – mówi Juchno-Marcjan. 
Jest też druga perspektywa – rodzica, przy którym dziecko przebywa na co dzień. On też może się znaleźć w trudnej sytuacji finansowej, a do tego dochodzą takie kwestie jak choćby konieczność zapewnienia opieki nad dzieckiem (jeśli nie ma możliwości np. zdalnej pracy). – Może ubiegać się o zwiększenie kwoty otrzymywanej od zobowiązanego, która pokryje braki zaistniałe w budżecie domowym przeznaczonym na dziecko – wskazuje adwokatka.

Resort sprawiedliwości też widzi problem
Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla w swoim stanowisku przesłanym Prawo.pl, że „świadczenia alimentacyjne, szczególnie na rzecz małoletnich dzieci, mają status szczególnych zobowiązań, których dochodzenie i egzekucja jest traktowana przez przepisy w sposób priorytetowy”. – Ewentualne problemy osób zobowiązanych do alimentacji spowodowane np. utratą pracy z powodu obecnej sytuacji epidemiologicznej lub znacznego spadku dochodów nie zmieniają faktu, że priorytetem państwa jest ochrona osób uprawnionych do otrzymywania alimentów – podkreśla rzecznik resortu Agnieszka Borowska.
Czas na mediacje?
Prawnicy ale też sędziowie są zgodni, że to dobry moment by rozważać mediację. – W ciągu dwóch tygodni wróciły do nas dwie zawarte ugody. Z jednej wynikało, że mediacja prowadzona była w trybie wideokonferencji. Jeśli mogłabym radzić coś stronom, które mają problemy z wywiązaniem się ze swoich obowiązków lub które dochodzą tych alimentów, to warto spróbować takiej drogi polubownego rozwiązania sprawy. Na taką mediacje, można umówić się prywatnie i przeprowadzić ją przy pomocy mediatora, a jeśli sprawa jest w sądzie, wystarczy pismo z prośbą o skierowanie na mediację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.